Tak to już w tej Hiszpanii jest, że jak jest ciepło to lubię się ponagrzewać do słoneczka. Są też inne stworzenia które to lubią i przysiadują sobie na murkach , kamykach, a nawet na ścianach bloku.
I taki jeden tak się zapędził, że wlazł nam do łazienki.
"R" złapał go do słoika i obfocił. A ja pokazuję.
Strasznie się wiercił podczas sesji.
Miał tak ponad 10 cm długości.
I zostaw tu okno otwarte........
Fajnego mieliście gościa mimo, że nieproszonego, heheh
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale super, lubie takie "zagubione" stworzenia :)
OdpowiedzUsuńoo matko , chyba bym już w życiu okna nie otworzyła, jestem straszliwy tchórz jeśli chodzi o wszelkie stworzonka. ale zdjęcia fajne:)
OdpowiedzUsuńO, matko i córko, ja jak april, też bym umarła ze strachu, na zdjęciu mogę obejrzeć, ale we własnej łazience?!...
OdpowiedzUsuńJak ja Ci zazdroszczę tego słońca.. Nawet bym znosiła takich gości i pewnie innych też ;)
OdpowiedzUsuńI cicho w domu było - mnie by usłyszał cały blok.
OdpowiedzUsuńAch Słoneczko, ale masz fajnie ;D
OdpowiedzUsuńA gość rewelacyjny, choć wspólna kąpiel raczej odpada ;p
PS. zapraszam po wyróżnienie ;)
Stworzonko bardzo fotogeniczne :)) Każdy ciągnie do ciepełka.
OdpowiedzUsuńOj chyba bym zawału dostała jakby mnie nawiedził taki gość hihi.
OdpowiedzUsuńŚliczny jest:)
OdpowiedzUsuńNie miałabym nic przeciwko odwiedzinom takiego gościa, oby nie za często :D
Zdjęcia wspaniałe!
Pozdrawiam serdecznie:)
ale fajny gość:) chyba trochę kłopotliwy nie, ale ciekawy :)
OdpowiedzUsuńoj byłoby u mnie głosno, ale z zaskoczenia niż ze strachu
OdpowiedzUsuńBrrrr, nie znoszę gadów ;(
OdpowiedzUsuń