Gdzieś tam kiedyś zobaczyłam troszkę inne (jakieś myszki), spodobały mi się i zamówiłam sobie u mojej osobistej mamy. Warunek był tylko jeden. Mają być spersonalizowane, takie moje, w czarownice ;)
I mama zrobiła.
Dwie:
fioletowa, z miotełką ;)
I druga taka straszniejsza, z mega kinolem.
I dwie razem:
Obfocone w odpowiednim klimacie.
Chociaż muszę przyznać, że po lekturze mam niedosyt.
Dziękuję za gratulacje wygranej. Wielkie brawa należą się Ani. To ona mnie tak rozpieszcza ;)
Miłego poniedziałku Wam życzę.
Wiecie, że już jutro ostatni dzień stycznia? A dopiero świeta były....
Myśli zakładkowe ;)