środa, 31 sierpnia 2016

METRYCZKI

Prawie że moje pierwsze metryczki. Wcześniejsze jakie wyszyłam należały do moich dzieci.
Te tu pokazane zostały wyszyte prawie dziesięć lat temu,  no dziewięć i pół.
I przez przypadek trafiło do mnie to zdjęcie więc je pokazuję.


Trochę ubogie w haft, ale internet jeszcze wtedy u mnie raczkował, jak i większość dostępnych teraz stron ze wzorami. Wyszyłam z tego co w domu znalazłam.
 I pamiętam, że na dziwnym materiale.
Aida? Bo kanwa na pewno nie. A mulina przesuwała mi się między osnową,  tak że cały czas musiałam ją palcem przytrzymywać.

Pozostaje mi mieć nadzieję,  że teraz odnalezione podczas remontu, gdzieś chwilę światło dzienne poogladają.
Chociaż zdaję sobie sprawę że szału nie ma.
;)

Myśli ubogometryczkowe.

wtorek, 23 sierpnia 2016

NAPARSTEK Z KIERMASZU

Dokładnie tak, z kiermaszu z rękodziełem. Stała sobie dziewczyna (kilka stoisk ode mnie) i miała takie naparstki.
Skusiłam się na jeden. Jest świetny.
I w pełni oddaje to co lubię.


Czyż nie uroczy?
Bardzo go lubię.

Uściski
Myśli kiermaszowego naparstka ;)

piątek, 19 sierpnia 2016

SAL ANTYDEPRESYJNY CZ.5

Piąty kaktusik w naszej zabawie antydepresyjnej.
Poszło trochę z oporami.
Zaczęło się fajnie i szybko...
Żarło, Żarło i zdechło.....


Po kilku dniach powróciłam i skończyłam.


No a później to już sama przyjemność.


Zapraszam do zgłaszania swoich kaktusików.
Do końca sierpnia.

Pozdrówki kaktusowe

WASZE KAKTUSY

Cytrulina


Kress-Ka 


Atramk


Malgoś 13


Allienor





poniedziałek, 15 sierpnia 2016

NAPARSTKI - WALENCJA

Długi weekend, chwilka wolnego od pracy to jedziemy nad morze. W Walencji byliśmy kilka razy. Mamy całkiem blisko ( jakieś 350 km). TU można zobaczyć nasze wycieczki w tamte strony.

Przy tej okazji zaopatrzyłam się w nowe naparstki. Tylko dwa.
Jeden z napisem Valencia i Matką Boską Opuszczonych.
Drugi zakupiony w Ciutat de Les Arts i Les Ciencias.  - to takie centrum nauki. Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć co tam można zobaczyć polecam stronę TU.
Na naparstku jest naklejone zdjęcie budynków tego centrum.






To jeszcze pokażę fotki zrobione wczoraj na miejscu. Chociaż muszę przyznać,  że na żywo robią większe wrażenie.



Warto zwiedzić, i zarezerwować na to cały dzień. Chociaż i to za mało, żeby wszystko na spokojnie obejrzeć.
Zdjęcie panoramiczne :


Samolot. Chyba nigdy nie przestaną mnie fascynować.


Chwila relaksu z takim widoczkiem.  W porcie.

I już tradycyjne pozdrowienia z wakacji:


Czy wystarczająca ilość zdjęć?
Bo zawsze macie niedosyt.
W sumie ja też. Ale ile bym zdjęć nie zrobiła, czy pokazała, to i tak żadne nie oddadzą magii niektórych miejsc.

Pozdroweczki.,
Myśli walencjańskie ;)

środa, 10 sierpnia 2016

SAL WRÓŻKI - SIERPIEŃ

Sierpniowa wróżka, wakacyjna.
Dwadzieścia kolorów. Po pierwszym podejściu wyszło tyle :


Kilka dni przerwy, a że sierpień nadchodził trzeba było się sprężyć.
Z trzech kolorów morza, miałam w zasobach tylko jeden, więc wyfalowałam morze po swojemu.
Kolorowa plamka :


I to co tygryski lubią najbardziej, Konturki:


Jak zwykle robiło się bardzo fajnie,  nawet nie wymęczyło tak bardzo. Przy falach trochę mnie poniosło, ale kto by się tego czepiał ;)
Co ja się nagłowiłam co to dziewczę ma na głowie. Basen?  I nagle mnie olśniło, że to chyba okulary do nurkowania.
No chyba że ktoś ma inny pomysł.

I fotka z zapowiedzianymi wcześniej muszelkami z Morza Śródziemnego.  Z okolic Giblartaru :


Jeszcze nigdy nie udało mi się znaleźć takich okazów.
Morze wyrzucało je w ogromnych ilościach.

Jak już zaopatrzę się w ramkę, oprawię sierpniową wróżkę, to chyba poprzyklejam do niej kilka tych muszelek. Bo tak ładnie pasują ;)

Pozdróweczki

Myśli wróżkowo-muszelkowe.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

NAPARSTKI COSTA DEL SOL

Ostanie zdobycze.
Nie załapały się na fotkach w poprzednim poście.
Cieszę się,  że mogłam Wam pokazać trochę fajnych widoczków.  Dziękuję Wam za tyle komentarzy i dobrych słów. Okazało się,  że macie niedosyt zdjęć. Ale ile bym nie dała, to będzie mało. Polecam zobaczenie Giblartaru na żywo ;)
A teraz o naparstkach.
Są dwa. Jeden ogólny z wybrzeża Costa del Sol, cały "wyrzeźbiony" z tancereczką i panem z gitarą. Drugi z Giblartaru.  Z herbem, górą, małpą i napisem z jednej strony.
Zdjęcie na tle widokowki:





;)

Pozdrowienia!!!
Myśli naparstkowe.

wtorek, 2 sierpnia 2016

WAKACYJNIE - GIBLARTAR

Udało się zorganizować kilka dni wolnego i pojechaliśmy. (zanim UK wyjdzie z Unii)

Giblartar, brytyjskie terytorium zamorskie na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, u wyjścia Morza Śródziemnego na Ocean Atlantycki. Od północy graniczy z Hiszpanią. Powierzchnia wynosi 6,55 kilometra kwadratowego, co przy liczbie trochę ponad 29000 ludności daje mu jedno z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie.
Charakterystycznym punktem jest Skała Giblartarska.
Językiem urzędowym jest angielski, ale bez problemu można porozumieć się po hiszpańsku.

Taka mapka, do kupienia w budce.

Więcej danych bez problemu można znaleźć w necie.

Giblartar ma bardzo bogatą historię, dużo zabytków, pomników, stary cmentarz.
Tam, w wypadku lotniczym  4 lipca  1943 roku zginął generał Sikorski.


Było ogólnie, a teraz o tym co mi się najbardziej podobało. No może te najważniejsze punkty.
Żeby dostać się na Giblartar trzeba przejść przez przejście graniczne, takie prawdziwe, z budkami i kontrolą. A tuż za przejściem jest lotnisko!  Ha! Czynne lotnisko, a pas startowy znajduje się 5 metrów n.p.m. Widać to na pierwszym zdjęciu.
W momencie gdy startuje lub ląduje samolot ulica zostaje zamknięta, a ruch na niej zostaje wstrzymany. Trzeba poczekać, aż samolot "zrobi swoje" i szlaban zostaje podniesiony.





Kolejna atrakcja to Góra, zwana Skałą Giblartarską. Można się na nią dostać na dwa sposoby. Albo na nóżkach, albo kolejką linową. Jak już nam się to uda - widoki cudowne.

 A tak góra prezentuje się na tle innych duzych budowli (tych zbudowanych przez człowieka)

Gdy już jesteśmy na górze to mamy raj dla oczu. Tu w oddali Hiszpania. Na dole po lewej widać pas startowy.


Patrząc w drugą stronę, przy dobrej pogodzie można dojrzeć  Afrykę .

Pogoda fajna. Co jakiś czas muskały nas nisko przesuwające się chmury.
Nie przebywaliśmy bezpośrednio na słońcu, a i tak pięknie nas opaliło.

Bardzo fajnie się spaceruje,  tylko trzeba uważać na małpy. Jest ich bardzo dużo. I wcale nie boją się ludzi. Są na tyle odważne i sprytne (czytaj bezczelne), że potrafią wskoczyć na plecak, otworzyć go i wyjąć co w łapy wpadnie.
Nawet z ręki wyrwą jedzenie, a nawet telefon i....... w nogi.




Jeszcze kilka widoczków:

I tak dookoła... Z jednej strony port i miasteczko, z drugiej plaże....

Zatrzymaliśmy się w hotelu po drugiej stronie zatoki z widokiem na Giblartar.
A w niedzielny poranek na plaży zjedliśmy śniadanie.
Plaża ta bogata jest w wielkie piękne muszelki, które pokazałam w poście poprzednim. Nie mogłam się oprzeć, żeby się po nie nie schylać.
Jeszcze je kiedyś pokażę,  już całkiem nie długo.

Widać, że to ziemia angielska :

Na rogach ulic czerwone budki telefoniczne, skrzynki na listy.....

W sumie to mogłabym tak jeszcze fotki pokazywać i pokazywać.
Bardzo mi się tam podobało.

Pozdrawiam Was serdecznie , taką oto fotką, z widokiem na wiadomy cel:



Myśli giblartarskie....