Giblartar, brytyjskie terytorium zamorskie na południowym wybrzeżu Półwyspu Iberyjskiego, u wyjścia Morza Śródziemnego na Ocean Atlantycki. Od północy graniczy z Hiszpanią. Powierzchnia wynosi 6,55 kilometra kwadratowego, co przy liczbie trochę ponad 29000 ludności daje mu jedno z najgęściej zaludnionych miejsc na świecie.
Charakterystycznym punktem jest Skała Giblartarska.
Językiem urzędowym jest angielski, ale bez problemu można porozumieć się po hiszpańsku.
Taka mapka, do kupienia w budce.
Więcej danych bez problemu można znaleźć w necie.
Giblartar ma bardzo bogatą historię, dużo zabytków, pomników, stary cmentarz.
Tam, w wypadku lotniczym 4 lipca 1943 roku zginął generał Sikorski.
Było ogólnie, a teraz o tym co mi się najbardziej podobało. No może te najważniejsze punkty.
Żeby dostać się na Giblartar trzeba przejść przez przejście graniczne, takie prawdziwe, z budkami i kontrolą. A tuż za przejściem jest lotnisko! Ha! Czynne lotnisko, a pas startowy znajduje się 5 metrów n.p.m. Widać to na pierwszym zdjęciu.
W momencie gdy startuje lub ląduje samolot ulica zostaje zamknięta, a ruch na niej zostaje wstrzymany. Trzeba poczekać, aż samolot "zrobi swoje" i szlaban zostaje podniesiony.
Kolejna atrakcja to Góra, zwana Skałą Giblartarską. Można się na nią dostać na dwa sposoby. Albo na nóżkach, albo kolejką linową. Jak już nam się to uda - widoki cudowne.
A tak góra prezentuje się na tle innych duzych budowli (tych zbudowanych przez człowieka)
Gdy już jesteśmy na górze to mamy raj dla oczu. Tu w oddali Hiszpania. Na dole po lewej widać pas startowy.
Patrząc w drugą stronę, przy dobrej pogodzie można dojrzeć Afrykę .
Pogoda fajna. Co jakiś czas muskały nas nisko przesuwające się chmury.
Nie przebywaliśmy bezpośrednio na słońcu, a i tak pięknie nas opaliło.
Bardzo fajnie się spaceruje, tylko trzeba uważać na małpy. Jest ich bardzo dużo. I wcale nie boją się ludzi. Są na tyle odważne i sprytne (czytaj bezczelne), że potrafią wskoczyć na plecak, otworzyć go i wyjąć co w łapy wpadnie.
Nawet z ręki wyrwą jedzenie, a nawet telefon i....... w nogi.
Jeszcze kilka widoczków:
I tak dookoła... Z jednej strony port i miasteczko, z drugiej plaże....
Zatrzymaliśmy się w hotelu po drugiej stronie zatoki z widokiem na Giblartar.
A w niedzielny poranek na plaży zjedliśmy śniadanie.
Plaża ta bogata jest w wielkie piękne muszelki, które pokazałam w poście poprzednim. Nie mogłam się oprzeć, żeby się po nie nie schylać.
Jeszcze je kiedyś pokażę, już całkiem nie długo.
Widać, że to ziemia angielska :
Na rogach ulic czerwone budki telefoniczne, skrzynki na listy.....
W sumie to mogłabym tak jeszcze fotki pokazywać i pokazywać.
Bardzo mi się tam podobało.
Pozdrawiam Was serdecznie , taką oto fotką, z widokiem na wiadomy cel:
Myśli giblartarskie....
O jaki udany urlop, pozazdroscic, zwalszcza ze ja w tym roku nie mam co liczyc na wakacje:(
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki i na pewno super urlop! Czekam na więcej zdjęć :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne widoki, a dzięki Tobie i ja mogłam zajrzeć do Giblartaru.
OdpowiedzUsuńFaktycznie ten pas startowy to całkiem fajna atrakcja turystyczna.
A Ty Urocza.....
Się zarumieniłam....
UsuńDziękuję
zazdroszczę
OdpowiedzUsuńCudne widoki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRewelacyjna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńFajny patent na pas startowy :)
U nas szlaban opuszczają jak pociąg po szynach ma przejeżdżać, a tam na Giblartarze kiedy samolot na pas startowy siada, albo się od niego odrywa ...
OdpowiedzUsuńno ale co tu się dziwić, wszak co kraj to obyczaj:)))
Dzięki za zdjęcia, fajne miejsce zobaczyłam.
Pozdrawiam serdecznie
A wiesz że ja tu chyba nie widziałam szlabanu "na pociąg". Tu (w Madrycie) pociągi śmigają albo tunelem, albo wiaduktem, tak bezkolizyjnie.
UsuńNajbardziej urzekł mnie ten szlaban przed pasem startowym... i plaża oczywiście...te muszle obłędne :-)
OdpowiedzUsuńAleż tam fajnie. Jak dla mnie za mało zdjęć ;).
OdpowiedzUsuńPatrząc na mapkę, to nie dość, że mała powierzchnia, to przy tak dużym zaludnieniu połowa, to jednak tereny zielone :).
Ale te małpy sprytne. Nie wyobrażam sobie takiego spacerowania pośród nich hihi.
Tereny zielone i stroma góra ;)
UsuńAle jakoś dają radę. Na dziesiątej fotce widać domki wysunięte w morze ;)
Pięknie , cudownie , bosko magłabym się tam już dziś przeprowadzić
OdpowiedzUsuńPS Jak dla mnie też mało fotek ,dużo za mało :)
Oj tam, oj tam
UsuńUroczy zakątek - dzięki że zabrałaś nas tam ze sobą :)
OdpowiedzUsuńpiękna wyprawa ... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAleż wyjątkowe wakacje!
OdpowiedzUsuńPrzecudna wycieczka:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa wycieczka,widoki piekne i bardzo oryginalnie :)
OdpowiedzUsuńPoz.Dana
TY już sobie wypoczęłaś a ja dopiero wypocznę a naparstki wiadomo z wojaży trzeba przywieźć
OdpowiedzUsuńPoluj, ciekawa jestem co teraz przywieziesz i skąd ;)
UsuńJakbyśmy mieszkały bliżej wypisałabym Ci też listę zakupów dla mnie ;)
Wspanaiłe wakacje! Fajnie odwiedzić takie miejsce. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń