U mnie Boże Narodzenie trwa od lipca.
O czym już pisałam.
Szukam, próbuję trenuję, a że trening czyni mistrza to dziś się pochwalę, bo dumna i szczęśliwa jestem niesamowicie.
Duża bombka. Akrylowa. Średnica 15 centymetrów. Ozdobiona szydełkowym wdziankiem.
Już myślałam, że nie skończę. Prawie trzy tygodnie ją robiłam, gdyż choróbsko do nas zawitało. Ale wczoraj się doczekała wykończenia.
Oto ona :
Tylko czeka na większy sojak, ten pożyczony od mniejszej bombki.
A w środku na błękitnym sianku Jezus Malusieńki. Całe 10 centymetrów.
Ależ mi się podoba.
Wiem, skromnością nie grzeszę, ale o zrozumienie proszę :)
Miłej niedzieli.
Myśli bombkowe :)
piękna jest:))))
OdpowiedzUsuńMnie się też bardzo podoba! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRewelacja!!!
OdpowiedzUsuńTeż byłabym dumna z takiej sztuki! Podziwiam :-)
Wyszła przepięknie!!! Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńŚliczna! Twoja radość i duma zrozumiała :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Ciebie. To troje dzieci, małżonek - i takie!!!!!!! cuda! Pięknie to robisz! Bądź dumna!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu.
UsuńNie jest łatwo. Stąd jedna bombka w dzień nie powstaje.
Beautiful .
OdpowiedzUsuńKiss
Piekna bombka-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńŚliczna bombka! Trenuj dalej :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPIĘKNA!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBombka cudna i jeszcze posłużyła za żłóbek :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł .
OdpowiedzUsuńKochana wytrwałość popłaca :) Bombka jest super!
OdpowiedzUsuń