Dziś moje dzieci poszły do szkoły, po długiej bo trwającej od 21 grudnia przerwie. I dziś zaczynają drugi trymestr nauki. Bo w Hiszpanii nie ma semestrów (dwóch), są trymestry (trzy). Pierwszy trwa od początku roku szkolnego do Świąt Bożego Narodzenia, drugi zaczyna się teraz po Trzech Królach i trwa do Świąt Wielkanocnych - w tym roku do 21 marca, i ostatni trzeci zaczyna się 2 kwietnia i trwa do 25 czerwca.
Zdarza się też tak że ten ostatni dzień szkoły w innych szkołach może być wcześniej lub później niż 25ty, w całym Madrycie.
Na koniec każdego trymestry dzieci dostają w kopercie kartkę z ocenami. Na koniec trzeciego dodatkowo kartkę z ocenami na koniec roku szkolnego. Nie ma uroczystego zakończenia roku szkolnego z akademią, kwiatami, białymi koszulkami. Dzień jak każdy, z plecakiem. To tak samo jak pierwszy dzień szkoły.
Chociaż zdarza się że nauczyciele chcą się z dziećmi na wakacje fajnie pożegnać to organizują jakieś jedzonko (chipsy, cola) i małe upominki jak np Tutuś dostał zestaw linijka, gumka, ołówek bo po wakacjach miał iść do pierwszej klasy.
Obecna szkoła moich chłopaków to już druga (zmieniona przez przeprowadzkę) ale różnic wielkich nie ma w organizacji funkcjonowania szkoły.
Dzieciaki zaczynają lekcje o 9.30 (w tamtej zaczynali o 9.00) a kończą o 16.30 (w tamtej kończyli o 16.00).
Wszyscy w szkole tak zaczynają, zaczynając od trzylatków a na starszyźnie kończąc.
W tym czasie są dwie godziny przerwy na obiad (13-15). W szkole jest
stołówka, ale kto może i chce zabiera dzieci na obiad do domu.
Rano wszyscy czekają przed szkołą na swojego nauczyciela, w ogonku ;-) Dzwonek! nauczyciel wychodzi po swoją klasę i po kolei wchodzą do szkoły, a woźny czeka jeszcze chwilę na spóźnialskich i bramę zamyka na klucz! Otwiera ją dopiero jak wypuszcza dzieci do domu na obiad lub do domu na koniec lekcji (no i po obiedzie ;-) wpuścić pojedzonych)
Tak to w skrócie wygląda.
Szkoły są różne, państwowe, prywatne (mundurki, opłata za naukę co miesiąc) językowe (gdzie wszystkie lekcje odbywają się po angielsku, tylko hiszpański po hiszpańsku), katolickie, i na pewno jeszcze wiele innych , ale w tamte to ja się już nie zagłębiam.
Wszystkiego dobrego Wam życzę!
A my po kilku dniach leniuchowania wskakujemy na wyższe obroty !
aaaaa i jeszcze jedna ważna wiadomość ! Pamiętam swoje przerwy świąteczne w szkole zawalone zadaniami. Tu nie ma czegoś takiego, przynajmniej moje dzieci nie mają. One mają świętować i odpocząć a nie nadrabiać zaległości nauczycieli.
*************************************************
Moje drogie czytelniczki koleżanki blogujące, czy jest jeszcze coś co Was interesuje? jakaś strona życia w Hiszpanii? Nie twierdzę że jestem ekspertem, ale napiszę jak ja to widzę. Tylko pytanie zadajcie i temat podajcie ;-))
U nas podobnie jak u Was :) Tez trymestry, nie ma typowego zakonczenia roku szkolnego ani jego konca. Zadnych prac domowych w weekend i swieta :) I super, bo po to jest wolne zeby z niego korzystac...
OdpowiedzUsuńhehe - po tytule postu myślałam, że mam ci pogratulować odmiennego stanu :D
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńJa jak Marta pomyślałam o czymś innym:)))))
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa, potraw hiszpańskich, ale takich, które można by przygotować tutaj w Polsce. I jeszcze jedno.... ich rękodzielnictwo... prosiłaś - to masz.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię do ciebie zaglądać Madziorek, bo często opisujesz właśnie takie kulturowe odmienności. Bardzo miło poczytać o wrażeniach widzianych twymi oczami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U nas w Anglii podobnie ale my naukę kończymy dopiero w lipcu :( i dzieci niestety mają krótsze wakacje niż rówieśnicy w innych krajach .Do szkoły idą na 8:45 i też bramy są zamykane i otwierane dopiero o 15:10 gdy dzieci wychodzą ze szkoły. I tak jak u Was nie ma ani rozpoczęcia ani zakończenia roku .
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń