Dzień dobry.
Jestem.
Żyję.
Pewnie wielu z Was składając życzenia noworoczne życzyło swoim najbliższym, żeby ten rok był wyjątkowy.
No i jest.
Jakby ktoś się zastanawiał czy życzenia się spełniają, ma właśnie na to dowód.
Ale zarty na bok.
Mieszkam w Madrycie (co większość z Was wie) i tu już tak wesoło nie jest.
11go marca zamknięto szkoły, zredukowano zatrudnienie i od tego dnia siedzimy sobie w domu. Nie wliczając jednego dnia w tygodniu na zakupy.
Tak więc siedzimy i próbujemy się zaprzyjaźnić :) (żarcik kolejny)
W sumie to ja lubię siedzieć w domu, dlubac sobie szydełkiem czy też machać igielką, oglądać tv, gotować. Ale na moich warunkach.
Łatwo nie jest.
Ale najgorsza jest ta niepewność. Co dalej. Pytania kiedy to się skończy i czy w ogóle.
Czy wrócimy do pracy? Bo za coś te zakupy trzeba robić. Ze nie wspomnę o grubszych rzeczach.
A moje dzieci? Co z maturą mojego Pierworodnego? I całą tą resztą po niej.
Wakacje w tym roku odwołane.
Za tydzień jeden dorosły będzie mógł pójść na spacer z jednym dzieckiem.
Na dzień dzisiejszy wiemy, że 11 maja więcej zawodów będzie mogło wrócić do pracy.
Hiszpania "zamyka się" w tym roku na podróże. Jakiekolwiek. Wyjazd nad morze będzie niemożliwy. Zakaz przemieszczania się. (informacje na teraz)
Liczba zgonow od kilku dni utrzymuje się na poziomie ok 500 na dobę. Nowych zarażonych dziennie przybywa ok 6000. Już zaczęło spadać, ale po weekendzie świątecznym znów poszło w górę.
Widać dużo ludzi musiało poświętować.
I tym sposobem to się nie skończy szybko.
Miał być krótki powitalny post po dość dłuższej przerwie, ale tak jakoś się rozpisałam.
Trzymajcie się zdrowo.