sobota, 27 stycznia 2018

TESTOWAŁAM SAAL DIGITAL

Pewnego dnia zgłosiłam się do testowania produktów firmy Saal Digital i zostałam przyjęta.
Ponieważ  rok 2017 był dla nas rokiem wyjątkowym,  z wielu możliwości jakie oferuje firma wybrałam zrobienie  albumu, w którym uwieczniłam magiczne chwile minionego roku.

Do zrobienia albumu niezbędne było ściągnięcie programu ze strony firmy.
Praca na nim nie była trudna. Muszę przyznać, że to była bardzo fajna zabawa.  Wszystko przejrzyście opisane. Program sam prowadzi krok po kroku przy tworzeniu interesującego nas projektu.
W moim przypadku miałam do wyboru kilka modeli albumu. W różnych rozmiarach. Mogłam też wybrać ilość stron, rodzaj okładki, kolor, czy zdjęcia mają być na papierze matowym czy błyszczącym, rodzaj czcionki, wielkość i ilość  zdjęć na stonie.
Oto przykładowa strona, (na zdjęciu monitor w tworzenia albumu) :



To jak będzie wyglądał nasz album zależy tylko i wyłącznie od nas. Na dole strony na bieżąco jesteśmy też informowani o całkowitym koszcie projektu - co ważne gdy dodajemy kolejne strony. Bo tak ciężko przecież czegoś nie wstawić. :)

Po zrobieniu albumu, za pomocą tego samego programu wysyłamy go do realizacji. A już za kilka minut dostajemy maila z informacją kiedy album do nas dotrze. Jedynym minusem jest to, że nie mogłam ustawić do wysyłki adresu innego niż w Polsce. Dlatego też szedł do mnie dłużej, dwa razy.

Ale jak już doszedł, mogłam zacząć podziwiać moje dzieło i powspominać miniony rok.
Na okładkę i strony wybrałam błękity i tematykę narodzin dziecka. Bo taki ten rok był. Oczekiwanie i narodziny naszego synka.
Okładka :
Przód i tył, w jednym kolorze.



Album składa się z 36 stron.
Wybrałam wydruk na papierze matowym.

Oto kilka stron:

Oczekiwanie...


Jeszcze kilka tygodni...


Torcik z okazji chrztu świętego...


Sami wybieramy teksty..


Miłość maleńka...


I mogłabym tak jeszcze dużo...
Ale i też za dużo pokazać nie mogę - mam tu na myśli zdjęcia całej naszej rodziny, w całej okazałości.

Z albumu jestem zadowolona. Bardzo zadowolona. To jest i będzie wspaniała pamiątka.

Teraz zastanawiamy się nad kolejnym takim albumem, ale z naszych wojaży :)

Fajnie mieć taką książkę, stworzoną przez siebie, z sobą i najbliższymi w roli głównej :)

Myśli albumowe.

piątek, 26 stycznia 2018

TUSAL 2018

Zapisałam się na zbieranie niteczek :) i co tam jeszcze zostanie z robótkowania.
I już na starcie mam opóźnienie.
Ale daty już zapisałam, więc od teraz będę już na bieżąco.


DATY NOWIU W ROKU 2018:

17 stycznia
15 lutego
17 marca
16 kwietnia
15 maja
13 czerwca
13 lipca
11 sierpnia
9 września
9 października
7 listopada
7 grudnia

Myśli tusalowe :) 

piątek, 19 stycznia 2018

LALECZKI GORJUSS

Był sobie sklep.......
Wystawę Wam pokażę, jej jeden mały fragment:


Tak sobie stoją te laleczki i ciężko wybrać która ładniejsza. Obok nich stoją walizeczki, notesiki, i inne gadżety z tym samym motywem.

A mnie naszło na wyszycie kolejnej Gorjusski.
Lista "do wyhaftowania" rośnie....

Miłego weekendu

Myśli gorjussowe..


piątek, 12 stycznia 2018

OCIEPLACZ NA RĘCE

Nie wiem jak to się fachowo nazywa, więc ja to nazwałam właśnie tak : ocieplacz na ręce,  decolowo do wózka.
Jak to u mnie bywa, pomysł dojrzewał kilka dni w głowie. Nie twierdzę, że to ja wymyśliłam, oczywiście mogłam kupić, ale to co w głowie się kluło dotyczyło uszycia takiego czegoś samodzielnie.
Materiał nawet kupiłam, ale po kilku dniach użyłam tego ze starych zasobów. Jest to raczej cerata na kuchenny stół - tutaj idealnie. W środek poszedł start szalik Połówka, taki markowy, więc zezwolenie na użycie dostałam (bo i tak już któryś rok w szufladzie leży) warunek: żeby logo zostawić. Więc jakby nie było ocieplacz wyszedł markowy :) Tak obszyłam ręcznie, że jeszcze w środku powstała kieszonka, w którą włożyłam jeszcze jeden stary szalik. Przez co ocieplacz stał się sztywniejszy i cieplejszy.


Po założeniu na rączkę wózka zapina się go z każdej strony na dwa guziczki. W środku ma rzepy. I na środeczku ozdobny guziczek, który podczymuje wewnętrzną rzepe.
I obowiązkowo przetestowany w warunkach zimowych. Padło na bardzo wietrzny dzień.


Swoją rolę spełnia. Pierworodny twierdzi, że teraz jest za gorąco :)

Tak to się oto matka spisała.

Dziękuję za wszelkie porady związane z GWEN. Na pewno skorzystam i na przyszłość zapamiętam.

Miłego weekendu Wam życzę.
Spacerowego :)

Myśli ocieplone

środa, 10 stycznia 2018

GWEN CZ.4 OSTATNIA

Postanowiłam zacząć ten rok od zakończenia prac, które zakończone powinny być już dawno temu.
W pierwszej kolejności padło na GWEN. Dawno, dawno temu.... A konkretnie 17 lutego 2016 roku pokazałam początek tu.
Później chwilę trwało zanim znalazłam koraliki. Mijały miesiące.... aż pewnego dnia..
Całość tak się prezentuje:


Materiał sama farbowałam, o czym pisałam przy okazji pierwszej odsłony.
Nie za bardzo jestem zadowolona z czarnego koloru. Wyszywałam na materiale naciagnietym na tamborku. Zawsze, na tym właśnie materiale tak robiłam i nie było problemu. Dwie nitki czarnej nitki. Ale chyba coś cieńsza ta nitka była. Bo prześwity są. Myślałam, że jak ściągnę z tamborka to nie będzie tak widać. Ale widać. Na żywo trochę mniej niż na zdjęciu. Ale jednak. Może to jeszcze poprawić? Ale jak? Pociągnąć jeszcze raz krzyżyki na tych co są?


Kolejna sprawa to koraliki. Fajnie to wygląda. Ale jak to teraz oprawić i szybą zakryć? Jak wyprasować?


Podsumowując - mam swoją GWEN.
W planach były jeszcze dwie wróżki - czarownice z tej serii. To znaczy nie BYŁY tylko SĄ.
Hmmm,  chyba zrobię je bardziej po swojemu. Uważając, żeby swojego uroku nie straciły.

Ale to jeszcze dużo czasu...

Myśli gwenowe.

piątek, 5 stycznia 2018

HARRY POTTER

Tajemnicą nie jest co kręci Madziorka.
HP poznałam jako trzydziestolatka, matka (wtedy jeszcze) dwójki dzieci. Widziałam cały ten szum, jak się pojawiały kolejne książki, wychodziły filmy, te kolejki fanów. Dało mi to do myślenia, że coś jest na rzeczy. Nie obejrzawszy żadnego filmu sięgnęłam po pierwszą książkę.
I przepadłam.
Moje szczęście w tym późnym czytaniu polegało na tym, że nie musiałam czekać na kolejne tomy, tylko całą serię "łykłam" w niecałe trzy miesiące.
Dodać trzeba, że książek z dziedziny fantastyki nie lubię :)
A tu takie coś.!!!!

Koniec biografii. W środę byłam w nowym (dla mnie) centrum handlowym. A tam sklep. Pokażę Wam witryny:




Ale ceny to takie mieli, że ho ho!

Z racji tego, że pod ręką pranie leży pokażę jeszcze co między innymi  znalazło się pod choinką:


I kolejna dziś dobra wiadomość dla fanów HP- dziś o 20.00 tv :) :) :)

Myśli potterowe.

czwartek, 4 stycznia 2018

MERRY... ZAWIESZKA

Zestaw do haftowania od Ani. Od razu chciałam się za niego zabrać, co też zrobiłam jak tylko na chwilę ręce się zwolniły.
I chociaż hafcik mały, taki na jedno posiedzenie, ja potrzebowałam kilku dni.
W jeden dzień niebieski napis, w drugi czerwony....
Przeszkadzacze były, a jak!!! Takie:


A czasami nawet tak to szło : (bo Gadzinę bałam się odłożyć :)


Ale się udało. Tu bez drzewek:


Tu już piękny, gotowy do zawieszenia:


A co tam, że po świętach! Ba! Po Nowym Roku! Ważne, że jest i bardzo mi się podoba.

Dziękuję!

Dziś Gadzina kończy pięć miesięcy, a wczoraj wreszcie przebił się pierwszy ząbek :)

Myśli merrowe :)



wtorek, 2 stycznia 2018

ZACZYNAMY NOWY ROK 2018

I jak tam? Zdrowie dopisuje? Zabawa sylwestrowa była? Wszyscy w całym kawałku?
U nas domowo. Tak sobie na tej obczyźnie świętujemy NASZĄ PIĄTKĄ.

Mój pierwszy wpis w tym roku zacznę bardzo miłym akcentem. A mianowicie przedstawieniem niespodzianki, którą sprawiła mi Ania z minionej epoki.
Niespodzianka dotarła zaraz po świętach. Zupełnie się nie spodziewałam (na tym właśnie polegają niespodzianki) . Ale jak zerknęłam na kopertę i zobaczyłam od kogo, to aż się wzruszyłam i od razu wiedziałam, że to będzie coś pięknego.

A było to tak :



Całość rozpakowana i zaczęło się dokładne oglądanie.

Piękna, cudowna kratka. Widziałam ją wcześniej na blogu Ani, ale nie przypuszczałam, że ona właśnie leci do mnie.


Znalazło się też coś dla naszego maleństwa. Misio i ręcznie haftowany śliniaczek. Oj nie wiem czy my go użyjemy :)


Kolejne prezenty super trafione w to co lubię najbardziej, gazetka z fajnymi pomysłami. Już wybrałam co pierwsze z niej uszyję. I notatnik HP - zaniemówiłam!!


Zestaw do haftu, zawieszka z jeżykiem i magiczny balwanek. A dlaczego magiczny? Tak sobie niewinnie wyglądał, a w środku miał zawieszkę balwanka.... i.... Ale do tego doszłam później, po podpowiedzi Ani - naparstek!


Tak sprytnie był schowany :


To jeszcze nie koniec. Materiały, tasiemka. Wszystko z "naszym" (moim i Ani) ulubionym motywem. I superaśne guziczki.


Czyż to nie jest wymarzona niespodzianka?


Aniu, nie potrawę Ci dziękować, bo samo dziękuję to za mało. Sprawiałaś mi wielką radość. I z tą radością zaczynam wpisy na blogu w tym roku.

Dziękuję i Wam również życzę samych radości.
A kto jeszcze Ani nie zna, to niech szybciutko tam biegnie i podziwia.

Myśli szczęśliwe.